Spartan w Vechecu będzie obchodził 10-lecie działalności w Europie. Czy z tej okazji zrobił “prezent” i obniżył wymagania w najtrudniejszym biegu sezonu?
Za każdym razem piszę “nie ma łatwych ultra”. Czy tym razem będzie inaczej? Liczby wskazują na to, że może to być najłatwiejsze ultra od lat: przewyższenie to 2200 m, czyli o 800 m mniej niż w 2020/21 i znacznie mniej niż w 2018/19). A należy wiedzieć, że 800 metrów przewyższenia to niewiele mniej jak wejście z Zakopanego na Giewont.
Limit na pierwszy 30 km etap to 8 godzin. To z jednej strony naprawdę dużo, z drugiej – jest wiele zmiennych, o których liczby nie mówią: warunki danego dnia, rodzaj terenu, rozłożenie przeszkód, w szczególności tych zwalniających. Idąc na spacer z psem statystycznie mamy 3 nogi, także na liczby polecam patrzeć uwzględniając też inne kryteria.
Analiza terenu, ciekawych punktów w okolicy oraz limitów czasowych w formie wideo:
Osobiście wolę nastawić się na wyzwanie niż na “spacer z piwem w ręce”. Tak czy inaczej tekst i materiały kieruję do osób chcących bieg ukończyć, nie dla tych, którzy potrafią dotrzeć do mety w czasie grubo poniżej 10 godzin, niektórzy z nich pokonają całą trasę w pierwszym limicie czasowym… Najlepsi mogą zameldować się na mecie w czasie około 6 godzin.
Porównanie profili tras ultra z lat poprzednich
W przyszłości szykowałbym się na powrót do standardu trudności z lat minionych. Tegoroczna edycja i jej lokalizacja wynika moim zdaniem z cięcia wydatków: centrala CEU ma siedzibę właśnie w Vechecu, więc organizatorom odpadną koszty transportu przeszkód i całego zaplecza biegu.
A po co te limity?
Głównie ze względów bezpieczeństwa i organizacyjnych. Chodzi przede wszystkim o to aby osoby, które nie są w stanie kontynuować w wyznaczonym tempie nie zostały po zmroku na trasie. Jeśli ktoś nie pokona pierwszych 30 km w czasie 8 godzin, jest bardzo możliwe, że nie dotrze i do mety. Limity są egzekwowane co do sekundy, także jeśli biegniesz na styk, to o tym pamiętaj. Spóźnisz się o ułamek – nie ma zmiłuj i schodzisz z trasy.
Profil trasy z zaznaczeniem odcinków/limitów
Pierwszy etap – 30 km i 8 godzin czasu
Trudno będzie nie zmieścić się w tym limicie. Jest najłagodniejszy od lat. Jednocześnie nie polecam go lekceważyć. To raz. Dwa – sugeruję potraktować jako okazję do wypracowania zapasu czasowego. Na tym etapie mamy najtrudniejszy teren z największym przewyższeniem. Do tego wystarczą np. długie odcinki w potoku, długie pętle z ciężarami, mokre przeszkody i czas się skurczy.
Tempo na styk to 16 min/km. Nie polecam oczywiście na styk – wystarczy coś nieprzewidzianego, choćby 2-3 serie “przypadkowych” burpeesów i będzie trzeba gonić… Jaki zapas warto tu wypracować? Każdy będzie cenny. Aby pokonać ten odcinek w 7 godzin i zyskać godzinę “buforu” potrzebujesz poruszać się w tempie 14 min/km, Aby wypracować dwie godziny zapasu to potrzebujesz utrzymać tempo 12 min/km, czyli porównywalne do minimalnego wymaganego na pierwszym okrążeniu na Runmageddonie Ultra.
Wypracowywanie dodatkowego czasu to też lekcja mentalna – pracujesz tu i teraz za nagrodę w przyszłości. Odroczona gratyfikacja w praktyce i to uczucie spokoju wynikające z wypracowanego zapasu. Bezcenne, trochę jakbyś płacił gotówką: masz co chcesz i nie potrzebujesz potem spłacać żadnych “rat”.
Orientacyjne proporcje nachyleń.
Drugi etap – 16 km i 5 godzin czasu
Mocno pofalowany teren, z mniejszymi przewyższeniami. Z moich obserwacji i doświadczenia – lepsze są krótsze podejścia/zbiegi niż bardzo długie – rok temu były odcinki po 7-10 km non stop pod górę.
Mając 5 godzin minimalne tempo to 18,5 min/km, to już jest naprawdę powoli i masa czasu na pokonanie tego odcinka, nawet jeśli będą kumulacje zwalniających przeszkód czy trudny teren. Tak czy inaczej warto przynajmniej utrzymać zapas wypracowany wcześniej.
Aby pokonać ten odcinek w 4,5 h potrzebujesz utrzymać na nim tempo około 16,5 min/km, aby wypracować godzinę zapasu trzeba przyspieszyć do 15 min/km. To również jest bardzo spokojne tempo – marsz pod górę, trucht po płaskim i lekki bieg w dół.
Relacja z Malino Brdo 2021.
Trzeci etap 6 km i 2 godziny czasu
Ostatni etap przed metą, tu – biegnąc na ukończenie – bywamy mocno zmęczeni, dłużej odpoczywamy przed i po pokonywaniu przeszkód, tak samo burpeesy zajmą już dobre kilka minut i trzeba liczyć 5-6 min na każdą serię.
Teren wygląda na bardzo prosty, końcówka może być blisko miasteczka i tradycyjnie będą tam skumulowane najtrudniejsze przeszkody techniczne, które ze względów logistycznych są stawiane jak najbliżej zaplecza. Jeśli na ten etap dotrzesz na styk i będziesz mieć wspomniane 2 godziny może być ciężko, więc dlatego polecam powalczyć o możliwy zapas wcześniej.
Tempo minimalne to 20 min/km, więc jeśli dotrzesz tu z zapasem to, jak niektórzy mówią, ostatnie 6 km możesz pokonać z piwem w ręku, jednocześnie jak pisałem wcześniej – przy bardzo dużym zmęczeniu będzie to wyzwanie. Żeby urwać tu 30 min z limitu potrzebujesz poruszać się w tempie 15 min/km.
Kilka rzeczy ekstra 🙂
Zegarki fałszują dystans!
Rozbieżności na mecie ~50 km ultra sięgają czasem 7-8 km. Nie polecam wierzyć zarówno zegarkowi jak i organizatorowi biegu. Nie raz i nie dwa okazywało się, że podany dystans był inny niż na trasie, bo np. nie wliczono pętli z obciążeniem. Zegarki dodają kilometry, nie spotkałem się z tym aby skracały. Dlatego – ponownie – polecam zakładać sobie tempo pozwalające pokonać w limicie czasowym więcej km niż jest podane.
Czy używać rękawiczek?
Na sucho – wedle uznania – jedni używają, drudzy nie. Na mokro, choć sam należę do tych pierwszych – ZDECYDOWANIE ODRADZAM RĘKAWICZKI. Spartanowe przeszkody na mokro (zwłaszcza aluminiowe drążki) robią się bardzo śliskie. Rok temu w Malino Brdo – wbrew swojej zasadzie nie zdjąłem rękawiczek przed mokrym Ape Hangerem i była to jedyna przeszkoda techniczna na tym biegu, z której spadłem. Robiłem osobiście test tych rękawiczek i różnica na mokrym była minimalna, ale była, jednak na spartanowych drążkach było jakby je posmarować olejem… Także ja mokre przeszkody techniczne na tym biegu polecam pokonywać wyłącznie gołymi rękami.
Upadek z mokrego Ape Hangera uwiecznił nawet sam Spartan, to jedno z bardzo nielicznych moich zdjęć z innej przeszkody niż worek, bela, kula czy wiaderko.
Nietypowe przeszkody
Spartan lubi zaskakiwać. Na ultra w latach poprzednich pojawiały się więc nietypowe przeszkody jak Olympus XXL (Valcianska – 3 segmenty), 150 m czołgania; Olympus XL (Krynica – 2 segmenty w utrudnionej wersji), najbardziej kultowe było jednak combo monkey bar “domek” i multirig – przeszkoda była na trasie w 2016 i 2017 roku.
Combo Monkey Bar+Multirig.
Noszenia
Worki pamiętamy… Minimum logistyki, maksimum “kultowości”. Te przeszkody pamiętamy często na dłużej, zwłaszcza jak w nocy popada i namoczy piasek w workach i z regulaminowych 27 kg robi się 35 kg. To głównie zjadacze tempa, po publikacji mapki przeanalizujcie trasę właśnie mając je mocno na uwadze.
Jeden przepak
Na trasie tylko raz zawitamy do “strefy komfortu”. Warto oddać swoje rzeczy już w piątek. Kolejka bywa długa i w przeszłości posuwała się bardzo powoli, bierz to pod uwagę.
Niejasne zasady
Spartan jest globalny, a jednocześnie czasem lokalny. Tłumaczenie rulebooka jest kalką, miejscami kompletnie niezrozumiałą na zasadzie “chalk” to kreda. Kreda też, ale w tym kontekście chodzi o magnezję, która kredą nie jest. Automatyczny tłumacz tego nie rozróżnia. Są więc nieścisłości co do niektórych zasad pokonywania przeszkód czy ich elementów. Polecam czytać oryginał, a nie znając angielskiego poprosić kogoś o tłumaczenie. W razie sporu na biegu nie sprzeczałbym się z wolontariuszem czy sędzią, tylko w razie absolutnej pewności, że się mylą prosił o kontakt z sędzią głównym biegu. Warto też nie naciąć się na coś w stylu “nie wolno dotknąć pionowej konstrukcji przy wchodzeniu na przeszkodę” bo możecie zarobić 30 burpee zanim zaczniecie ją w ogóle pokonywać.
Podsumowanie
Pewnie nie raz pomyślisz: “a po co mi to było”, “nigdy więcej”, “ostatni raz”. Potem pojawi się; “a może jednak”, co przejdzie w “kiedy następny”, a finalnie pomyślisz “już nie mogę się doczekać”.
To wciąga, mnie również dlatego, że jest to droga mentalna. Patrząc świadomie, poza 60-ma przeszkodami na trasie, po drodze dostrzega się też te w głowie. To sposób myślenia, przekonania, często ukryte w podświadomości, które jednak determinują nasze życie na codzień. 95% nawyków uczymy się poza naszą uważnością, warto je wyciągnąć z cienia i podnieść skuteczność nie tylko na trasie, ale i w pracy czy w relacjach. Ego spala się w wyzwaniu, czas mu podpiec nieco 4 litery 🙂
Do zobaczenia i powodzenia na trasie!
Fot. Spartan; Grafiki: Jerzy Rojkowski
Przeczytaj inne artykuły tego autora: