Wraz z pożegnaniem lockdownu przyszedł czas na jeden z pierwszych sensownych biegów z przeszkodami, który zaserwował nam Masakrator. Zawody odbywały się na dystansie 10 km z 30 przeszkodami, zarówno dla fali OPEN, jak i ELITE. Dodatkowo, organizator przewidział również oddzielną trasę dla KIDSów.
Razem z ekipą przejechaliśmy ponad 200 km, aby wziąć w nim udział. Jednym słowem – było warto, a “dlaczego” opiszę kilka akapitów dalej.
Trasa – płaska, a jednocześnie ciekawa i wymagająca
Pomimo, że teren, po którym przyszło nam biegać, był dość płaski, to pod żadnym pozorem nie można powiedzieć, że było nudno. Las, łączka, trochę asfaltu i betonu, do tego błoto, przeprawa przez rzekę (z wodą po szyję), a nawet znalazło się kilka wzniesień. Jeśli ktoś liczył na to, że zmęczy się już podczas samego biegu – jestem przekonany, że udało mu się to osiągnąć.
Przeszkody – było na czym oddać opaskę i robić burpeesy
Tutaj podobnie, jak w przypadku samej trasy, organizator wycisnął naprawdę maksimum. Było wszystko, co charakterystyczne dla dobrego OCRu, w tym: ścianki, noszenie łańcuchów, drabina, liny, siatki.
Oczywiście, nie zabrakło kilku ciekawych konstrukcji, które wielu zawodników angażowały na dłuższy czas. Pojedynczy low rig, połączenie multi z low rigiem, chomik, gibony, no i przywiezione przez Barbariana – kultowe Fatality.
Nie obyło się też bez szaleństw (czyt. udziwnień) z jakich znany jest Masakrator. Tym razem był to rzut cebulą do kosza do koszykówki . Każdy z zawodników miał 3 próby (zarówno ELITE, jak i OPEN). Jeśli nie trafił – 20 burpees i mógł biec dalej (tu bez utraty opaski).
Niewielki minus za kolejki, które tworzyły się przy pierwszej trudniejszej przeszkodzie (wspomniany chomik), i na które uwagę zwróciła część zawodników. 2 tory na samym początku to faktycznie trochę za mało, więc szkoda, że w tym miejscu nie znalazły się inne konstrukcje, które miały chociaż 4 tory (np. low rig).
Pogoda jako dodatkowa przeszkoda
Choć to Rybnik, warunki pogodowe chwilami były niczym w górach. W ciągu 3-4 godzin trwania zawodów, deszcz z przerwami padał nawet kilkukrotnie. Tak więc, mimo startu w “suchych” okolicznościach, praktycznie każdy zawodnik miał okazję nieźle się zmoczyć (i nie mówię tu o obowiązkowym przejściu przez rzekę).
Co na mecie?
Klasycznie, jak na każdy dobry OCR przystało: medal, woda i coś na ząb (tym razem było coś idealnego po długim i ciężkim wysiłku, czyli kiełbaska z grilla. Jeśli ktoś zastanawia się, czy wziąć udział w Masakratorze – polecam, bo warto.
Fot. Masakrator/Piotr Ziach
—
Mateusz Winkler – na co dzień zwiększa sprzedaż tekstem spełniając się w roli profesjonalnego copywritera (MateuszWinkler.pl) oraz organizuje LEGENDARNY bieg z przeszkodami – Vikings Run. W czasie wolnym startuje w OCRach, mając nadzieje, że kiedyś uda mu się ukończyć bieg bez robienia karnych burpees’ów 😉
Czytaj także:
Dla mnie na drugi dzień był chyba trochę lepiej zorganizowany bieg Borzęciński TYTAN RUN. Tak samo miał ciekawa przeszkody. Trasa krótsza ale 25 przeszkód bardzo fajnie rozłożona na trasie a na samym końcu na stadionie te najciekawsze. Bieg na który warto zwrócić uwagę. Również bardzo dobrze zawodnicy biegli w kategorii ELITE. Część z nich uczestniczyło również w Masakratorze. Bardzo fajnie rozwiązanie podejścia do przeszkód na każdej były 3 próby. Nie było przesiadywania przy przeszkodach. Trasa praktycznie cały czas przez las. Chyba biegi OCR muszą zmienić podejście co do kategorii elite i donoszenia opaski za wszelką cenę. Przesiadywanie pod przeszkodami. To chyba nie na tym polega. W biegach narciarskim biathlon które są po części takim biegiem przeszkodowym. Za nietrafienie jest tam runda karna. W biegach OCR za błędy na przeszkodach również powinna być kara czasowa lub dodatkowa runda karna (np. z obciążeniem). A tak jest jeden wielki chaos. Jest to widoczne na mniejszym biegu typu Masakrator ale chyba jeszcze bardziej było to widać przy biegach płaskich, szybkich na Barbarianie, czy Runamgedonie w zeszłym roku jak i w Gliwicach w tym roku. I co jeszcze można zauważyć że kolejki są głównie przy ciężkich przeszkodach tych bardziej wymyślnych jak gibony itp. Ja jestem amatorem i lubię się w tych biegach bawić. Warto pomyśleć nad jakimiś zmianami. Spartan też ma swoje reguły które uważam za jedne z lepszych i się sprawdzają. Na przeszkodach u nich nie widziałem aby były jakieś korki.