Góra Midoriyama musi jeszcze trochę poczekać na swojego zdobywcę. W finale 5. sezonu Ninja Warrior Polska nikomu nie udało się do niej zbliżyć. Najdalej na torze przeszkód zaszedł Igor Fojcik z Rybnika i to on zdobył tytuł Last Man Standing. Już po raz drugi. Do trzech razy sztuka?
Kolejny finał Ninja Warrior Polska i kolejne duże emocje. Z każdym finałem większe, bo z sezonu na sezon systematycznie rośnie poziom uczestników programu i poziom trudności przeszkód. Te w finale 5. sezonu były naprawdę trudne. Świadczą o tym statystyki.
Do walki o tytuł polskiego “Wojownika Ninja” i główną nagrodę w wysokości 150 tys. zł stanęło 24 finalistów. Droga do tego prowadziła przez dwa tory finałowe i Górę Midoriyama.
Pierwszy tor finałowy (Stage 1) składał się z 9 przeszkód. Limit czasu na jego pokonanie to 5 minuty i 20 sekund.
Pierwszy tor finałowy – Stage 1:
- Pajęczyna
- Kołowrotek
- Ruchome dachy
- Wejście po desce
- Obrotowa ruletka
- Krzywa ściana
- Dziurawy most
- Trasa pająka
- Przeprawa przez komin 2
Zobacz: Ninja Warrior Polska 5: zobacz wszystkie przeszkody pierwszego toru finałowego
Pierwszy tor finałowy długo musiał czekać na zawodnika, który ukończy go w całości. Jako pierwszy uczynił to Igor Fojcik, czyli Last Man Standing z poprzedniego sezonu. Igor wszedł na tor w ostatniej szóstce uczestników, która do finału dostała się zdobywając “złoty bilet” na Power Tower. Po nim Stage 1 ukończył jeszcze tylko Jan Tatarowicz. I to oni przeszli dalej.
Tylko 2 uczestników, którzy pokonali Stage 1 to najmniejsza ich liczba od początku emisji polskiej edycji Ninja Warrior przez Polsat. W 1. sezonie były to 4 osoby, w NWP2 – 8 osób, w NWP3 – 12 osób, a w NWP4 – 5 osób.
Rywalizacja na pierwszym torze obfitował emocjonujące momenty. Jak np. ten gdy Michał Grochoła rzutem, a właściwie bezwładnym padem, pokonał przeszkodę “Dziurawy most”, żeby później ukończyć cały tor. I gdy wszyscy się cieszyli ze szczęśliwego zakończenia, do zawodnika podeszli… sędziowie. Okazało się, że właśnie na “Dziurawym moście” Grochoła musnął butem wodę. Przejście nie zostało zaliczone.
Później w podobny sposób, a właściwie z podobnym szczęściem, tę samą przeszkodę pokonał Mateusz Skrodzki. Już bez dotknięcia wody. Niestety bez szczęśliwego finału. Zawodnikowi zabrakło sił na ostatniej prostej. Na przeszkodzie “Przeprawa przez komin 2”.
Drugi tor finałowy podzielony był na dwa (Stage 2 i 3) i składał się łącznie z 9 przeszkód. Limit na pokonanie pierwszy 5 przeszkód (Stage 2) wynosił 2 minuty, a ich pokonanie było warunkiem przejścia na kolejne 4 przeszkody (Stage 3). Druga jego cześć już nie była limitowana czasem.
Drugi tor finałowy (cześć I) – Stage 2:
- Tłoki
- Wiszące opony
- Podwójny ruchomy drążek
- Aleja Ufo
- Ściany Herkulesa
Drugi tor finałowy (część II) – Stage 3:
- Wspinaczka
- Przerzutnie
- Wiszące drzwi
- Latający drążek
Pierwszy na drugi tor finałowy ruszył Igor Fojcik. Pewnie przeszedł Stage 2 i po krótkim odpoczynku ruszył na Stage 3. Tam perfekcyjnie pokonywał przeszkody. Aż do tej ostatniej: “Latającego drążka”. Na trzecim z czterech przeskoków zabrakło szczęścia i zawodnik wylądował w basenie.
W tym momencie Jan Tatarowicz wiedział, że do wygrania programu potrzebuje przejść o jeden przeskok więcej lub jeszcze lepiej ukończyć w całości Stage 3. Niestety, o ile Stage 2 pokonał bezbłędnie, to już pierwsza przeszkoda Stage 3 (“Wspinaczka”) go zatrzymała. A to oznaczało, że Igor Fojcik, już po raz drugi, zdobył tytuł Last Man Standing.
Fot. Polsat / Maciej Piórko
Przeczytaj także: