Jak organizatorzy biegów z przeszkodami w Polsce widzą ich przyszłość? Co będzie największym wyzwaniem po pandemii koronawirusa? Prezentujemy drugą cześć odpowiedzi na te pytania. Oto jak świat biegów OCR po pandemii widzą przedstawiciele Runmageddonu, Barbarian Race, Armagedon Active i Runaway.
W listopadzie zapytaliśmy organizatorów 7. biegów oraz szefa OCR Polska o przyszłość biegów z przeszkodami w Polsce. Dziś, gdy pandemia koronawirusa wysadziła w powietrze sezon 2020, ponownie stawiamy to pytanie.
Jak będzie wyglądał rynek biegów przeszkodowych w Polsce po pandemii? Czy wszyscy przetrwają? Co z frekwencją? I kiedy spodziewacie się pierwszy biegów?
Przed kilkoma dniami, w tekście “Oto jak organizatorzy widzą świat biegów z przeszkodami po pandemii cz. I” opublikowaliśmy odpowiedzi nadesłane przez Hero Run, Spartan Race, Masakrator i prezesa OCR Polska Jacka Kozickiego. Poniżej druga część odpowiedzi.
Jarosław Bieniecki (Runmageddon):
Aktualnie, przyszłość biegów przeszkodowych w 90% zależy od decyzji regulatora. W aktualnym miksie pandemii, uwarunkowań politycznych, paniki i dezinformacji trudno określić, jak te decyzje będą się kształtować. Do określenia tego trzeba by wsparcia dobrej wróżki, bo naprawdę nic nie wiadomo.
Niektórzy organizatorzy przenieśli już swoje eventy na kolejne miesiące, inni je anulowali. Wszyscy czekają na to, co będzie się działo. Oczywiście mamy nadzieję, że lada miesiąc wrócimy do naszej działalności. Przygotowujemy się na odpalenie eventów, jak tylko będzie taka możliwość.
Dodatkowym zagrożeniem są dla nas wymogi sanitarne, bo musimy się do nich dostosować, a wciąż nie są znane. Nie wiemy, jakie one będą. Może się okazać, że niektóre przeszkody trzeba będzie wyłączyć z tras lub konieczne będzie przeorganizowanie eventu.
W moim odczuciu, frekwencja 2020 roku będzie zauważalnie mniejsza niż w 2019.
Pierwsze półrocze mija bez imprez biegowych. Jedynym naszym eventem był Zimowy Runmageddon z, co prawda, rekordową liczbą uczestników, jak na wydarzenie o tej porze roku. Pokazał on, że ludzie chcieli i czekali na starty w 2020 i pewnie ten rok mógł przynieść dobrą frekwencją. Jednak okoliczność zmusiły organizatorów, jak i uczestników do powiedzenia sobie „STOP”. Wydaje mi się, że spirala strachu wokół Covid-19 została już na tyle nakręcona, że ludzie, nawet, kiedy wróci normalność, będą się bali imprez z innymi uczestnikami, dlatego spodziewam się niższej frekwencji. Wierzę natomiast, że część osób, a przede wszystkim społeczność Runmageddończyków przyjmie z dużym entuzjazmem powrót Runmageddonów, wyzwań, emocji z nimi związanych i tłumnie stawią się na imprezach reaktywacyjnych, które w naszym żargonie nazywamy POST-APO.
Grzegorz Szczechla (Barbarian Race):
Na te pytania ciężko jest odpowiedzieć, to w dużej mierze zależy od tego jak długo potrwają ograniczenia i jakie one będą. Jest też kwestia ewentualnego dostosowania do przepisów. Działamy tak jak by miały się w normalnym trybie odbyć jesienne Barbariany.
Michał Piotrowicz (Armagedon Active):
Ciężko stwierdzić jak będzie wszystko wyglądać po pandemii, gdyż nie znamy nawet terminu likwidacji zakazów. Nawet jeśli zakazy znikną, to zapewne pojawią się inne ograniczenia.
Jako organizator jesteśmy gotowi w każdej chwili na organizację wydarzenia w dowolnym miejscu. Organizacyjnie nic się nie zmieniło, mamy ten sam skład. Pracujemy nad naszym projektem bez zmian. Nasz team jest w stałym kontakcie i będziemy dalej współpracować. Można stwierdzić, że stoimy w blokach, rozważamy różne scenariusze i robimy pod nie przygotowania. Ten rok w sensie pro zawodowym jest raczej już za nami. Mamy nadzieję, że uda się jeszcze jednak zrobić kilka wydarzeń, może z większym naciskiem na zabawę, niewykluczone że to nowy kierunek.
Cieszymy się że wracają treningi, prowadzimy klub sportowy Rajsport Active, w tym prężną sekcję OCR. Treningi OCR ruszają w Sieradzu, Łodzi i działa już nasz tor partnerski OCR w Gucinie u Jacka Kacperskiego, więc pojawia się jakaś namiastka. Stałe tory to też jakieś rozwiązanie. Nie możemy jeszcze zdradzić, ale opracowaliśmy pewną formułę, którą mamy nadzieję, że dostosujemy się do obostrzeń. Bardziej zastanawia nas reakcja naszych gości, zawodników. To że zmniejszy się frekwencja, jest czymś oczywistym ale w jakim stopniu zobaczymy. Ciężko cokolwiek przewidzieć.
Zapewne wszyscy orgowie nad czymś myślą, wierzę że wszyscy przetrwamy.
Organizujemy też inne biegi, uliczne czy crossy. Wszędzie jest ten sam problem, niepewność. Dla wszystkich to ciężki czas, my jednak mamy nadzieję i liczymy, że niedługo znów będziemy gościć znajomych na naszych biegach z przeszkodami.
Korzystając z okazji dziękujemy bardzo za wyrozumiałość, ze strony zawodników, gdyż nikomu nie jest aktualnie lekko. Zdajemy sobie z tego sprawę.
Ze swej strony pracujemy nad tym, żeby nasze zawody, sprawiały Wam więcej satysfakcji.
Krzysztof Zmysłowski (Runaway):
To bardzo ciężki okres dla organizatorów różnego rodzaju eventów sportowych w Polsce. Cały czas na bieżąco monitorujemy i śledzimy działania polskiego rządu w sprawie możliwości organizacji eventów na poziomie, który chcemy wdrażać przy budowaniu naszej marki Runaway. Widząc jak bardzo teraz ciężko zorganizować event na zadowalającym nas poziomie, postanowiliśmy ze względów bezpieczeństwa i zdrowia zawodników, przenieść Runaway Drogbruk Pępowo oraz Runaway Drogbruk Śrem na rok 2021.
Czy wszyscy organizatorzy przetrwają pandemię? Ciężko powiedzieć. Zdecydowanie największą rolę będzie tu odgrywała współpraca ze sponsorami, partnerami oraz samorządami, które wspierają organizację biegów. A okres pandemii dla wielu firm i miast to ciężki czas. Tak samo jak dla nas. Jako Runaway ponieśliśmy już bardzo duże koszty związane z przygotowaniem biegów na sezon 2020.
To, kiedy zostaną zorganizowane pierwsze po pandemii biegi przeszkodowe w Polsce zależy od tego, kiedy rząd zniesie zabraniające ich organizacji obostrzenia. Bądźmy dobrej myśli, że nastąpi to najszybciej, jak tylko będzie to możliwe i bezpieczne dla zawodników, bo zdrowie zawodników oraz kibiców jest najważniejsze!
Czytaj także: