Legendarna Góra Midoriyama wciąż czeka na swojego zdobywcę. W 2. sezonie Ninja Warrior Polska najbliżej tego był Robert Bandosz, który najbardziej zbliżył się do ostatniej przeszkody i tym samym wywalczył tytuł “Last Man Standing 2020”.

Finał 2. sezonu Ninja Warrior Polska dostarczył widzom cały wachlarz emocji. Od naturalnych w przypadku tego telewizyjnego show emocji sportowych, przez strach, podziw, a na zabawnych momentach kończąc.

Do finałowego odcinka polskiej edycji Ninja Warrior awansowało 24 zawodników. Przepustką do zmierzenia się z Midoriyamą, czyli 23-metrową liną, było pokonanie najpierw pierwszego, a później drugiego toru finałowego. Ten pierwszy składał się z 9 przeszkód, na pokonanie których zawodnik miał 4 i pół minuty. Drugi, podzielony na 2 części, również liczył 9 przeszkód.

Szczegółowe zasady rywalizacji i przeszkody finałowe, a także różnice w stosunku do finału z 2019, zostały opisane w artykule: Finał Ninja Warrior Polska – pierwszy i drugi tor finałowy, przeszkody, zasady.

Pierwszy tor finałowy ukończyło 8 z 24 zawodników. To dwukrotnie więcej osób niż w 2019 roku, gdy ta sztuka udała się jedynie 4 startującym. I to ta ósemka zmierzyła się z drugim torem.

Składającą się z 5 przeszkód pierwszą część drugiego toru finałowego pokonało tylko 4 zawodników. Był to Michał Grochoła, Sebastian Kasprzyk, Robert Bandosz i Bolek Sobierajski (wszyscy oni wywodzą się z biegów przeszkodowych). Przed rokiem ta sztuka udała się tylko Jakubowi Zawistowskiemu, zdobywcy tytułu “Last Man Standing 2019”. Ta czwórka zawodników, od razu po ukończeniu pierwszej części, zmierzyła się z drugą częścią drugiego toru finałowego (Stage 3). Michał Grochoła, Sebastian Kasprzyk i Bolek Sobierajski zakończyli rywalizację na “Wiszących półkach”. Najdalej zaszedł Robert Bandosz, który dotarł do trzeciej przeszkody – “Ściana Wspinaczkowa”, gdzie jeszcze pewnie trzymając się drugiego chwytu, nie sięgnął trzeciego i spadł do basenu. I to on zdobył tytuł “Last Man Standing 2020″.

Robert Bandosz to 30-letni trener personalny i dietetyk z Sierpca, gdzie prowadzi własny klub. Zawodnik ma 174 cm wzrostu i waży 73 kg. Jest dobrze znany w świecie biegów z przeszkodami i zawodów typu Ninja. To tegoroczny wicemistrz Polski Biegów Przeszkodowych na 100-metrowym torze OCR100, medalista Mistrzostw Polski w biegach przeszkodowych i medalista Mistrzostw Europy w kategoriach wiekowych.

Robert Bandosz ze sportem jest związany od dziecka. Do 14-go roku życia grał w piłkę nożną. Później próbował swoich sił m.in. w badmintonie, lekkoatletyce, tenisie stołowym i speedrowerze. W wieku 15 lat trafił do szkółki żużlowej w Zielonej Górze. Dwa lata później wypadek pokrzyżował wszystkie jego sportowe marzenia i plany. Po wypadku Robert wrócił do uprawiania speedrowera, zdobywając kilka medali Mistrzostw Polski. Jak sam powiedział w wywiadzie dla eXtremalny.PL w 2018 roku, speedrower to była jego największa życiowa pasja. W 2014 roku w jego życiu pojawiły się biegi z przeszkodami. Obecnie są to tylko biegi i zawody typu ninja, czyli rywalizacja na krótkich torach przeszkód.

Robert Bandosz pojawił się w pierwszym sezonie Ninja Warrior Polska. Wtedy jego przygoda zakończyła się już w eliminacjach na przeszkodzie z trampoliną. Zobaczymy go również w 3. sezonie polsatowskiego show.

Fot. Polsat/Krystian Szczęsny, eXtremalny.PL, Robert Bandosz

Czytaj także: Robert Bandosz: król podwórka, sportowiec, ambasador, Mistrz OCR

Więcej o programie Ninja Warrior Polska, a także więcej ciekawostek ze świata Ninja Warrior, znajdziesz w dziale NINJA WARRIOR na eXtremalny.PL.

3 komentarze

  1. Bartosz

    Mam lekki niedosyt po tym finale, a że redakcja tak pięknie się rozpisuje o tym programie, to chciałbym zadać kluczowe w mojej opinii pytanie, ale na początek wrócę do zasad przejścia toru opisanych w poprzednim artykule. Otóż w poprzednim artykule jest informacja że tor finałowy w etapie 3 składa się z 4 przeszkód i przerwa pomiędzy przejściami kolejnych przeszkód nie może trwać dłużej niż 30 sekund. W przypadku przerwy pomiędzy wspinaczką i wiszącymi półkami, przerwa jest oczywista – można stanąć i na chwilę odpocząć. Gorzej już jest pomiędzy półkami a wspinaczką oraz wspinaczką a latającym drążkiem, gdzie “teoretycznie” nie ma miejsca na odpoczynek. Piszę teoretycznie, gdyż pomiędzy 3 ostatnimi przeszkodami jest drążek na którym można by usiąść (patrz. stage 3/4 ANW i Drew Drechsel). Odwrotną sytuacją jest salmon ladder i płyta główna, gdyż prowadzący powiedzieli że to są dwie przeszkody, ale trzeba je pokonać jedna po drugiej. Moje pytanie:
    1. Czy zawodnicy mieli możliwość odpoczęcia na tych drążkach poprzez siedzenie, czy też trzeba było to pokonać z marszu, czyli wszystko przejść na rękach bez odpoczynku (etap 3)?
    2. Czy zawodnicy przed startem mieli rozpisane dokładne zasady przejścia?
    Byłbym wdzięczny za uzyskanie odpowiedzi od producenta programu, jeżeli nie wiecie jak było.

    • Redakcja

      1. Nie mieli. W praktyce była możliwość odpoczynku tylko między “wspinaczką” a “wiszącymi półkami”. Zaraz zaktualizujemy artykuł o tę informację.

      2. Zawodnicy znali zasady przejścia, widzieli przejście przez testera, ale oczywiście nie mogli wchodzić i trenować na przeszkodach.

      • Bartosz

        Bardzo dziękuje za udzielone odpowiedzi oraz sprostowanie. Mając na uwadze inne edycje z innych krajów, uważam że ostatnia część toru finałowego była naprawdę trudna.