Klaudia Szuba-Łata to jednak z czołowych polskich zawodniczek startujących w biegach z przeszkodami, regularnie zajmująca miejsce na podium. Zwłaszcza w biegu Barbarian Race.

1. Pamiętasz swój pierwszy bieg z przeszkodami?

Pierwszy był jesienny Runmageddon Classic w Myślenicach w 2015 roku. Kluczowa była lokalizacja biegu, bo mieszkam około 10 km od Myślenic. Była to druga edycja Runmageddonu Beskidy. Chciałam wystartować już w pierwszej, ale nie mogłam ryzykować kontuzji przed Pucharem Polski w Judo. Dlatego wtedy biegałam tylko z aparatem fotograficznym za swoim chłopakiem wzdłuż trasy Rekruta, zastanawiając się, czy bieg rzeczywiście jest tak ciężki? Bo na moje oko to panowie koloryzowali (śmiech).

Po pierwszym biegu byłam mega zadowolona. Przeszkody postrzegane teraz za bardzo łatwe, wtedy sprawiały problemy większości zawodnikom, a ja je pokonałam. Smaczku całej zabawie dodało też to, że na metę wbiegłam jako trzecia kobieta, chociaż ostatecznie zakończyłam zawody zaraz za podium.

Kolejnym biegiem był Runmageddon Hardcore w maju 2016 roku. Nie jest tajemnicą, że pomagałam w przygotowaniach trasy tego biegu i chyba wtedy na dobre wciągnął mnie ten świat błota, przeszkód i pozytywnie zakręconych ludzi. Do końca 2016 roku skompletowałam Weterana i Koronę Runmageddonu, zaliczyłam minimum setkę burpeesów na pierwszym Barbarianie i zakończyłam sezon na Finale Ligi Runmageddonu, gdzie pierwszy raz wprowadzili zasadę, że panowie nie mogą pomagać paniom. Wtedy wiedziałam już w jaką stronę pójdą biegi OCR i że chcę być tego częścią, ale najlepiej tak, żeby przestać ciągle zajmować miejsca od 4 do 8, a starać się celować wyżej. I tak oto od stycznia 2017 “zmieniłam” swoją dyscyplinę startową z judo na biegi z przeszkodami.

2. Jakie masz biegowe plany na 2019 rok?

Jeśli chodzi o sezon 2019 to przygotowania rozpoczęłam już w listopadzie. Sezon jeszcze się dla mnie nie zaczął, mimo że na początku lutego wystartowałam w nowym biegu z przeszkodami Human Machine. Ten bieg jedynie utwierdził mnie w przekonaniu, że zimowe OCR-y to nie moja bajka (śmiech).

Właściwy sezon rozpocznę od startu w Barbarianie w Siemianowicach Śląskich, gdzie zapowiada się bardzo mocna konkurencja nie tylko ze względu na dziewczyny z Polski (będzie to bieg ligowy – red.), ale i z zagranicy.

Cały kalendarz mam tak ustawiony, aby mieć jak najlepszą dyspozycję na czerwcowe Mistrzostwa Europy OCR w Gdyni i październikowe Mistrzostwa Świata w Londynie. Zamierzam wystartować w Age Group do 24 lat. Nie oszukujmy się, do czołowych zawodniczek Elite jeszcze trochę (dużo?) mi brakuje. Głównie biegowo. Od razu też odpowiadam, że mnie nie ruszają komentarze typu: w Polsce biegasz w Elite, to w mistrzostwach masz biegać w Elite.

Oczywiście, że bym chciała, i dążę do tego, by kiedyś walczyć o podium z najlepszymi zawodniczkami w Europie i na świecie. Ale mierzę siły na zamiary. Teraz to, czy będę 20 czy 50 w Elite, nie zrobiłoby różnicy. Natomiast wiem, że oglądanie pleców szybko znikającej za zakrętem Lindsay Webster, nie ma sensu. Dlatego wolę zobaczyć, jak stoję na tle dziewczyn równych mi wiekiem.

Gdzieś tam marzenia o medalu na mistrzostwach, zawsze są z tyłu głowy i to mnie właśnie napędza. Jakbym myślała o 50 miejscu w Elite to raczej, pomimo nastawienia trzech budzików na 5:00 rano, bym dalej spała.

W tym roku planuję też wrócić na trasę Spartan Ultra, bo ja chyba po prostu lubię dawać sobie wycisk. Trifecty w weekend też nie miałam okazji nigdy pobiec, więc może trzeba zrobić to i to za jednym zamachem, tak po prostu, żeby sprawdzić czy dam radę (śmiech).

A tak na poważnie, to myślałam o starcie w Mistrzostwach Świata Spartan Trifecta w Sparcie. Marzę o tym już od dwóch lat, a opinie o niesamowitej atmosferze podczas tych zawodów, jeszcze mnie mocniej nakręcają. Jak fundusze pozwolą, i co najważniejsze zdrowie, to podejmę się tych wyzwań.

Jeśli chodzi o Ninja Warrior to pewnie zaaplikuję w ostatni dzień zapisów. Co z tego wyniknie, sama nie mam pojęcia.

3. Jak wygląda Twój reżim treningowy?

Mój trening jest ściśle uzależniony od części sezonu w jakim jestem. Obecnie w tygodniu są to 4 treningi biegowe. Z czego jeden, przynajmniej raz na dwa tygodnie, w terenie. Nie zapominam o treningu uzupełniającym. Minimum 2 razy na tydzień chodzę na siłownię. Ten trening składa się u mnie z dwóch części: siłowej i wytrzymałościowo-sprawnościowej. Wszystko z moim chłopakiem Danielem układamy tak, żeby było jak najwięcej ćwiczeń angażujących chwyt.

Często pojawia się u mnie siódmy, a nawet ósmy trening w tygodniu. Jest to wtedy dodatkowy trening na siłowni z elementami stabilizacji, trening na ściance wspinaczkowej, trening judo lub po prostu trening w warunkach domowych. Robię też sesje jogi, aby ciągle pracować nad stabilizacją i elastycznością. Traktuję je bardziej jako regenerację.

4. Co trzeba zrobić, żeby więcej kobiet startowało w Elicie?

Moim zdaniem nie ma sensu nadmiernie zmuszać kobiet do startowania w serii Elite, jeśli tego po prostu nie chcą, bo nie mają ochoty rywalizować. Sama miałam w swojej karierze sportowej taki etap, że uwielbiałam ćwiczyć, zdobywać małe cele na treningach, ale zawody i rywalizacja… jakoś mnie zniechęcały. Minęło trochę czasu i znowu za tym zatęskniłam (ta adrenalina związana z rywalizacją jednak uzależnia). Zaczęłam coraz bardziej rozkręcać się z treningami pod OCR i ponownie startować. Drogie Panie (rozmyślające nad startem w Elite) to nie podstawówka. Każda z nas robi to, bo lubi.

Z drugiej strony, jest też spora część kobiet, które chciałyby spróbować swoich sił w Elite, ale często właśnie to samo otoczenie, które w innych przypadkach nalega na to by się ścigać, potrafi zniechęcić. Pomyślcie, ile razy ktoś Wam powiedział: patrz jak tamte dziewczyny wyglądają, patrz jak skaczą, gdzie ty tam się pchasz, przecież tego czy tamtego nie umiesz… I tak żyjemy w przekonaniu, że nie jesteśmy w stanie czegoś zrobić, więc nawet nie próbujemy, marząc tylko po cichu i obawiając się, że nasze pomysły mogą spotkać się z komentarzem “dziewczyno, popukaj się po głowie”. Ale nie martw się, pobiegniesz w Elite to pozostałe kobiety uśmiechną się, podadzą rękę na mecie. Nie ważne, czy będziesz lepsza, czy gorsza od nich, a co najważniejsze na pewno nie powiedzą Ci “daruj sobie, wracaj do Open”.

Jeśli chodzi o organizatorów to sądzę, że rozstawy elementów nie są zbyt szerokie, a sama przecież do wysokich osób nie należę. Niektórzy tylko przesadzają z wysokością różnych rodzajów ścianek. Myślę że najlepiej problem rozwiązał Grzegorz Szczechla, dając na Barbarianie „3 życia”. W mojej opinii, ten pomysł powinno podglądnąć więcej organizatorów, a wtedy możliwe, że kobiety częściej zaczną wybierać pierwszą falę.

5. Czym na co dzień zajmuje się Klaudia Szuba-Łata?

Na co dzień pracuję oraz studiuję. I pewnie zaskoczę tym wielu, ale wcale nie na AWF-ie. Od października zaczęłam drugi stopień studiów z Rachunkowości i Controllingu. Jednak magisterkę zdecydowałam się kontynuować już zaocznie, a w tygodniu pracuję w controllingu jako project control specialist. Dlatego pewnie w naszym treningowym (i nie tylko) duecie, to Daniel wymyśla niestworzone ćwiczenia, a ja dobieram liczby (śmiech).

*****

Czytaj także:

Jedna odpowiedź

  1. Sylwo

    Pamiętam Twojego pierwszego Runmageddona w Myslenicach.
    Całą trase przebiegliśmy praktycznie razem.
    Mam jeszcze nawet gdzieś foty 😜
    Pozdro Sylwo.