W ostatnią sobotę wpadliśmy na trening do Extreme Warrior Park w Piasecznie. Naszymi trenerami i przewodnikami po przeszkodach byli Dawid Hajnos i Bartosz Świętek, medaliści Mistrzostw Polski OCR 2018. Z pewnością tu jeszcze wrócimy!

Extreme Warrior Park znajduje się w podwarszawskim Piasecznie (ul. Puławska 38/40). Ze stolicy dojedziecie tam w kwadrans. O ile tylko nie wybierzecie się tam w czasie porannego lub popołudniowego szczytu komunikacyjnego. Park mieści się w ogromnej hali o powierzchni 700 m2, więc nie tylko można trenować o każdej porze dnia i roku, ale też oferuje on sporą przestrzeń na treningi.

Zajdziecie tam kółka gimnastyczne, drążki, rampę, siatki, liny do wspinania, lina do przechodzenia nad przeszkodą, kołkownicę, Firemana znanego z Runmageddonu, ścianki, drabinę Salomona, różne “zawiesie” i jeszcze kilka innych “sprzętów”, które pozwolą dobrze się przygotować do każdego biegu z przeszkodami. A jeżeli będziecie jeszcze czuć niedosyt, to możecie spróbować swoich sił na rurkach do pole dance.

W Extreme Warrior Park można potrenować indywidualnie i w ramach organizowanych treningów grupowych. My wpadliśmy na MORDECZNY TRENING RUNMAGEDDON, żeby sprawdzić swoją formę przed zbliżającym się Runmageddonem w Lesznowoli (22-23 września).  Trening poprowadziło dwóch tegorocznych medalistów Mistrzostw Polski OCR w Gdyni: Dawid Hajnos i Bartosz Świętek.

Dawid jest srebrnym medalistą w biegach z przeszkodami na dystansie 5 km, a Bartosz brązowym medalistą na dystansie 15 km. My ćwiczyliśmy w pierwszej, mniej obleganej godzinie, a meandry techniki pokonywania przeszkód zdradzał nam Dawid Hajnos. Mieliśmy więc czas, żeby zarówno poćwiczyć, jak i trochę porozmawiać z Dawidem. Godzinę później, gdy trenujących było zdecydowanie więcej, na to drugie już zapewne nie byłoby czasu.

Trening rozpoczęliśmy od wiszących kółek gimnastycznych. Niby prosta sprawa, ale na zmęczeniu mogą sprawić sporo problemów. Dlatego technika ich pokonywania jest bardzo ważna. Później było przedostawanie się za pomocą wiszącej liny na drążki i przechodzenie między nimi. Dalej runmageddonowy “Fireman”, gdzie chwilę podyskutowaliśmy, czy ściskać go udami, czy jednak stopami. Kolejna w kolejce była Drabina Salomona. Ta była całkowicie poza naszym zasięgiem, więc z zazdrością patrzyliśmy jak “trenejro” po niej skacze. Następnie coś prostego, czyli ścianka prosta i skośna oraz wisielec (przechodzenie z liny na linę).

Na dłuższą chwilę zatrzymaliśmy się na “Tej Jedynej”, którą pokonywaliśmy na dwa sposoby: wisząc na linie i leżąc na niej. To akurat był dobry trening, bo zbyt wielu okazji do trenowanie na linie nie ma, a w Lesznowoli akurat “Ta Jedyna” się pojawi. Po zejściu z liny trafiliśmy na coś, co wciąż jeszcze jest wyzwaniem, czyli kołkownicę. Na świeżo pewnie jeszcze dałoby radę z nią powalczyć, ale trening powoli zbliżał się do końca, więc czuć już było zmęczenie, a przedramiona były napompowane. W Extreme Warrior Park jest też rampa, więc nie mogliśmy sobie odmówić jej przetestowania. Trening zakończyliśmy małym challengem, którego wyniki tu w sposób zamierzony pominę.

Podsumowując, mamy za sobą fajny trening przed Runmageddonem, z fajnymi chłopakami i w bardzo fajnym miejscu. Na pewno wpadniemy jeszcze do Extreme Warrior Park w Piasecznie.

Fot. Extreme Warrior Park, eXtremalnyPL