Adrenalina Rush. Zapamiętajcie ten bieg i wpiszcie go do swojego biegowego kalendarza. Już dawno bieg przeszkodowy w Polsce nie zebrał aż tak wielu pochlebnych opinii. Nie wierzycie? Przyjedźcie 9 czerwca do Radotek pod Płockiem i przekonajcie się sami.
W Wielką Sobotę do Radotek pod Płockiem wybraliśmy się z czystej ciekawości. Ubiegłoroczna, pierwsza edycja biegu Adrenaline Rush, zebrała bardzo pozytywne opinie. Również wśród zawodników walczących o najwyższe laury w biegach OCR. To po pierwsze. Po drugie, duże wrażenie robiła na nas organizacja biegu. Łatwo można było skontaktować się z organizatorem. Większość kluczowych przeszkód została dokładnie opisana wraz z podziałem, jak dozwolone jest ich pokonywanie przez falę Elite, a jak przez falę Open. I po trzecie, duże wrażenie robiła lista zapisanych zawodników OCR. Szczególnie, że póki co Adrenaline Rush to wciąż impreza dość kameralna.
I tak oto z tych wszystkich wymienionych wyżej powodów wybraliśmy się 31 marca do Radotek na Adrenaline Rush: Awakening Nature. Organizatorzy przygotowali dwie trasy. Dłuższą na dystansie 8 km z 40 przeszkodami (i z serią Elite) oraz krótszą na dystansie 4 km z 25 przeszkodami. Temperatura tego dnia rano sięgała zaledwie kilku stopni, co w żaden sposób nie przeszkadzało w biegu. Na szczęście nie padał deszcz, chociaż na niebie wisiały ciemne chmury, przez które zaledwie od czasu do czasu przebijało się słońce. Deszcz zaczął padać dopiero po zakończeniu imprezy.
Pierwszym zaskoczeniem było to, że w małej wsi w centralnej Polsce znalazło się wszystko co OCR-owe tygrysy lubią najbardziej. Mianowicie: bagno, rzeka, las, krzaki, podbiegi, a przede wszystkim wymyślne przeszkody. Ścianki, daszki, rozbudowany multiring, spacer po linie rozciągniętej nad rzeką, 150 metrowe zasieki z drutu kolczastego, wojskowe combo, czy wreszcie kostucha, na której trzeba było się zarówno wspinać po linie, przechodzić zawieszonym na rękach, jak i po drabince, zawieszonym od dołu.
Trasa biegu była naprawdę wymagająca. Przekonały się o tym panie z fali Elite. Z dziewięciu które w tej fali wystartowały, ostatecznie klasyfikowane były tylko dwie. Nota bene to pomieszało nieco szyki organizatorom, którzy czekając na zdobywczynię 3. miejsca, kilkakrotnie zmieniali godzinę dekoracji zwycięzców fali Elite.
Wyniki Adrenaline Rush: Awakening Nature (8 km i 40 przeszkód)
MĘŻCZYŹNI – Fala Elite:
- Piotr Łobodziński (czas: 0:54:55)
- Tomasz Danielkiewicz (czas: 0:56:52)
- Marcin Szczepaniak (czas: 0:57:58)
KOBIETY – Fala Elite:
- Katarzyna Baranowska (czas: 1:27:35)
- Jekatierina Worobiewa (czas: 1:45:20)
Przeszkody to jedno, ale przygotowanie trasy to drugie. Było perfekcyjne. Dokładnie tak. P-E-R-F-E-K-C-Y-J-N-E. Trasa od początku do końca była wytaśmowana. Wszystkie przeszkody były ponumerowane. Na wszystkich przeszkodach znajdowali się przedstawiciele organizatora. Nie tylko wolontariusze, ale też WOPR-owcy (na przeszkodzie z linią wiszącą nad rzeką), ratownicy medyczni, obsługa przeszkód, a na najtrudniejszych przeszkodach (m.in. multiring) sędziowie akredytowani przez OCR Polska oraz ustawione kamery.
Bieg super przygotowany!! Trudny biegowo, ciekawe technicznie przeszkody, wspaniała atmosfera (…). Ten bieg już na stałe wpisuje się w nasze starty.
Zresztą ta doskonała organizacja nie ograniczała się do samej trasy. Po biegu, można było skorzystać z prysznica w ogrzewanym kontenerze, zjeść w ramach pakietu startowego ciepłą grochówkę i pajdę chleba ze smalcem, ogrzać się przy ognisku (które dodatkowo tworzyło fajny klimat imprezy), czy …cyknąć sobie fotkę z Hardkorowym Koksu (Robert Burneika).
Adrenalina Rush zrobiła duże wrażenie nie tylko na nas. Podobną opinię podzielali inni uczestnicy.
- Jeden z lepszych biegów przeszkodowych w Polsce – Piotr Łobodziński.
- Bieg był GENIALNY – drużyna Power Training
- Bieg super przygotowany!! Trudny biegowo, ciekawe technicznie przeszkody, wspaniała atmosfera (…). Ten bieg już na stałe wpisuje się w nasze starty. – drużyna Algraf Race Team
Nie dziwi więc, że stowarzyszenie biegów przeszkodowych OCR Polska wysoko oceniło imprezę w Radotkach. Wyróżniono Adrenaline Rush za: świetnie przygotowaną trasą, sędziów na przeszkodach technicznych, nowatorskie podejście do zawodów i nagrody pieniężne dla zwycięzców.
No właśnie, nagrody pieniężne dla najlepszych. To kolejny element, który zasługuje na duży plus. Podpisujemy się pod tym obiema rękami. I zachęcamy innych organizatorów, żeby poszli tą samą ścieżką. Nagrody i sędziowie to duży krok w kierunku jeszcze większej profesjonalizacji zmagań fali Elite. To krok do ostatecznego opuszczenia biegowej piaskownicy i ruszenia ścieżką w kierunku półzawodowstwa. Nie ma bowiem co ukrywać. Regularne starty w biegach OCR kosztują zawodników. I to nie mało. Jeżeli na horyzoncie nie pojawią się pieniądze (i sponsorzy) to ich przygoda z tym sportem będzie krótka, a szanse na pokazanie się w Europie nikłe.
Z punktu widzenia pozostałych uczestników (nie-zawodników) nagrody nie mają natomiast najmniejszego znaczenia. Ci bowiem przyjeżdżają na takie imprezy z zupełni innych powodów. Przyjeżdżają, żeby się sprawdzić, podjąć wyzwanie, dla przygody lub po prostu dobrze się bawić. Dla nich więc oprócz trasy, liczy się przede wszystkim atmosfera podczas biegu i wokół niego. W przypadku Adrenalina Rush jedynym mankamentem jest to, że to póki co wciąż impreza lokalna. Kameralna. Inna jest atmosfera jak na starcie staje około 360 uczestników, tak jak to miało miejsce 31 marca, a inna gdy jest ich 2-3 tysiące. Wierzymy jednak, że już wkrótce to się zmieni. Bo to naprawdę był świetny bieg. Dlatego z czystym sumieniem możemy zaprosić na 9 czerwca na Adrenaline Rush: End of Spring, gdzie uczestnicy zmierzą się z dystansem 10 km (50 przeszkód) oraz 5 km (25 przeszkód).