Jaka piękna katastrofa. W 2019 roku bieg Raptor Run w Bałtowie się nie odbędzie. Właśnie został odwołany. Ta historia pokazuje, że mając wszystko co potrzebne, żeby stworzyć świetny bieg z przeszkodami, może to zaprzepaścić przez słabą organizację.
Organizatorzy odwołali tegoroczną edycję biegu Raptor Run w Bałtowie w województwie świętokrzyskim, gdzie biegi z przeszkodami odbywały się od lat. W oświadczeniu opublikowanym na fanpage’u napisali:
Niestety, czasem zdarza się tak, że mimo niesamowicie miłych wspomnień i sentymentu trzeba podejmować trudne decyzje. (…) Tak się jednak złożyło, że ten rok 2019 przyniósł nowe wyzwania dla każdego z organizatorów, nie chcemy się tu rozdrabniać bo to nie czas ani miejsce na to – po prostu nie jesteśmy w stanie ogarnąć tematu Raptor Run 2019. Do ostatniej chwili myśleliśmy, że damy radę. Ten wpis to niejako nasze pożegnanie, przepraszamy też tych, którzy mieli nadzieję na edycję 2019.
Raptor Run zadebiutował w 2018 roku. Zastąpił on organizowany w Bałtowie od lat, i cieszący się ogromnym zainteresowaniem, bieg Hunt Run. Kto zna kulisy tamtego rozstania wie, że przenosiny tego ostatniego do Kotelnicy Białczańskiej zostały wymuszone. To jednak już inna historia. Faktem natomiast jest, że ludzie związani z Bałtowskim Kompleksem Turystycznym, na terenie którego odbywały się biegi, stanęli przed nie lada wyzwaniem. Było nim zorganizowanie wydarzenia na miarę Hunt Runa.
Obietnice były szumne. Bieg reklamował się hasłem: Inne biegi to tylko rozgrzewka przed Raprtor Run. Obiecywano stworzenie Areny Raptora, dla której inspiracją miał być American Ninja Warrior. Niestety nie tylko Areny nie było, ale zadanie przygotowania biegu przerosło organizatorów Raptor Run. I to pomimo zaangażowania do projektu Tomasza Danielkiewicza (jednego z najbardziej znanych OCR-owców w Polsce), doskonałych terenów do biegów z przeszkodami, dobrej lokalizacji i świetnej infrastruktury turystycznej.
Frekwencja w 2018 roku była niska, przeszkody mało wymagające, pakiety startowe drogie, koszulki fatalne, oprawy słaba, atmosfery żadnej i tylko trasa była bajeczna. Przykład Raptor Run pokazuje też, że w dobie rosnącej konkurencji wśród biegów OCR, już nie wystarczy dobra miejscówka i kilka przeszkód, żeby przyciągnąć uczestników. Ważna jest jakość i organizacja.
Czy to oznacza koniec biegów z przeszkodami w Bałtowie? Mamy nadzieję, że nie. To naprawdę świetna lokalizacja pod takie imprezy. Zarówno, jeżeli chodzi o ukształtowanie terenu (wąwozy, bagna, rzeka), jak i infrastrukturę turystyczną, czy lokalizację (60 km od Radomia, 80 km od Kielc, 100 km od Lublina, 140 km od Rzeszowa, 175 km od Warszawy, 210 km od Krakowa i Łodzi).
Spokojnie w Bałtowie można zorganizować bieg na kilka tysięcy osób, oferując im nie tylko bajeczną trasę z super przeszkodami, ale od razu również spędzenie całego biegowego weekendu. Za to jednak muszą zabrać się ludzie, którzy się na tym znają. Może więc w 2020 roku pojawi się tam jeden z dużych ogólnopolskich biegów?
Czytaj także: