Marka TOROZ pojawiła się na rynku biegów z przeszkodami w 2020 roku. Był to trudny czas na rozpoczęcie działalności, zwłaszcza jeżeli spojrzeć przez pryzmat ogólnoświatowej pandemii. Nie mniej producent od razu uraczył nas bogatą, jak na polskie standardy, ofertą. Bogatą i kolorową.
TOROZ zaoferował całą gamę sprzętu przydatnego w treningu i biegach przeszkodowych. Począwszy od wszelkiego rodzaju klasycznych chwytów, takich jak metalowe kulki, nunchaka i liny, poprzez kilka ciekawych rozwiązań o większych gabarytach, jak kołkownice i labirynty, a na wielkogabarytowych klatkach treningowych kończąc. Jedna z tych ostatnich miała zresztą swoją premierę ekspozycyjną podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Polski OCR 2020 w Rybniku i trzeba przyznać, że kombinacja dostępnych na niej możliwości, jak i jakość wykonania przykuły uwagę. Również naszą.
W tym artykule chcemy jednak zwrócić uwagę na produkt dość wyjątkowy. Produkt, którego wcześniej nie było w Polsce, a jedynie niektórzy zawodnicy mogli wcześniej zetknąć się z nim np. podczas Mistrzostw Europy w Danii. Mowa tu o chwytach kompozytowych.
Chwyty kompozytowe dostępne są w bardzo różnych, innych niż standardowe kształtach, mają różnorakie barwy i żywe kolory. Czasem tak specyficznie żywe, że porównywane z żelkami Haribo. Szczególnie, gdy kontrastują one z ubłoconą dłonią zawodnika. Bo należy wiedzieć, że kolorowe chwyty TOROZ już można spotkać na biegach OCR. W ubiegłym sezonie pojawiły się ona na Runmageddonie, Barbarianie i Biegunie.
Co jest wyjątkowego w kompozytowych chwytach TOROZ? Po pierwsze to, że świetnie wyglądają. Po drugie, jeszcze lepiej trzymają.
TOROZ określa ten rodzaj chwytów w swojej ofercie jako ULTRA GRIP. Nazwa serii ma bezpośrednio nawiązywać do efektu utrzymania chwytu w dłoni. Tak, można śmiało stwierdzić, że jest to trafna nazwa kategorii – chwyt trzyma faktycznie ULTRA.
Struktura powłoki jest porowata. Podobna w dotyku do chwytów na ściankach wspinaczkowych. To właśnie ta cecha sprawia, że utrzymanie się chwytu jest dużo mocniejsze niż w przypadku takiego samego chwytu wykonanego z metalu (nawet jak zostanie pokryty specjalną farbą). I to jest duża zaleta chwytów kompozytowych. Nie ma potrzeby używania magnezji, bo… chwyt po prostu trzyma.
Opisana cecha ma swe oczywiste zalety, ale też i wady. A w zasadzie jedną.
Chwyty np. kulka czy nunchako są same w sobie trudne. Śmiemy twierdzić, że dla większości osób bawiących się w OCeeRy, jeżeli nie robią tego na półamatorskim poziomie, są trudne. Swing na jednej ręce na kulce czy nunchako to raczej umiejętność ograniczonej grupy przeszkodowych wyjadaczy, dla reszty to jednak wyzwanie.
Zalety chwytów kompozytowych:
- w treningu taki chwyt pozwala na dłuższy uścisk, a co za tym idzie, efektywniej wzmacnia mięśnie odpowiedzialne za zaciskanie się palców na chwycie;
- nie trzeba używać magnezji;
- w trudnych warunkach atmosferycznych, gdy pada deszcz a chwyt jest mokry, trzyma on praktycznie tak samo – nie robi się śliski jak w przypadku metalowych chwytów;
- w przypadku mokrej lub ubłoconej przeszkody taki chwyt wyrównuje warunki startu niezależnie od tego, czy zawodnik dobiegnie do przeszkody pierwszy czy ostatni;
- lepsze trzymanie pozwala pokonać przeszkodę większej liczbie zawodników.
Wady:
- chwyt ma nieco chropowatą strukturę, więc nieprzyzwyczajona skóra rąk może na nich odczuwać dyskomfort, zwłaszcza jak uchwyt puści i zjedziemy po nich jak po tarce.
Przejdźmy teraz to kształtów. Ta pozycja też jest warta uwagi – TOROZ wprowadzając linię tych produktów od razu zaskoczył wszystkich przemyślanym i niebanalnym podejściem do kształtu. W ofercie znajdziemy oczywiście standardowe chwyty, jak kula czy nunchako, ale poza nimi są też wersje zupełnie dla większości nowe. Np. stożek – taka wersja nunchaka, ale poszerzająca się ku dołowi. Do tego w dwóch wersjach. W jednej z nich z dodatkowym „grzybkiem” na samym dole. Taka forma to łatwiejsza wersja nunchaka. Poszerzenie ku dołowi naturalnie (odrobinę) zatrzymuję rękę na chwycie.
Są też spodki wyglądające jak małe UFO. Chwyty te możemy obsługiwać jedną lub dwoma rękami, ale wymuszają wykorzystanie jedynie palców. I tu ciekawostka. W tym samym typie dostępne są chwyty “L”. Jak sama nazwa wskazuje wyglądają jak litera L i wymagają od użytkownika łapania ich jedynie za pomocą palców.
Producent deklaruje, że z comiesięczną częstotliwością będzie poszerzał swoją ofertę tej serii i oferował użytkownikom nowe, wymyślne kształty aktywujące różnie chwyt. Z założenia ma być ciekawie, zaskakująco, ale i z logicznym podejściem do różnego “łapania”.
Na sam koniec zostawiamy aspekt mniej użytkowy, ale dla wielu równie ważny. A jak nie ważny, to co najmniej ciekawie urozmaicający trening. Kolory. Inaczej niż większość producentów wypuszczająca swoje produkty w jednej barwie (zazwyczaj własnej) – TOROZ postawił na różnorodność. Co prawda widać, że w większości podczas prezentacji trzyma się kolorów własnej marki (czerwonego i czarnego) to proponuje te chwyty w szerokiej palecie barw – niebieski, zielony, żółty, pomarańczowy a nawet różowy. Również w wersjach fluorescencyjnych lub mixach 2-3 barw jednocześnie. I nam te fluorescencyjne najbardziej się podobają.
Kolor, kształt i “chwytność” to nie wszystko. Zwraca uwagę coś jeszcze, co wychwycili inni recenzenci produktów TOROZ. Mianowicie jakość wykonania i dbałość o szczegóły. To kolejny duży plus.
Powyższy artykuł to oczywiście subiektywna ocena produktów TOROZ. Subiektywna, ale nie odosobniona. Każdy kto miał możliwość testowania chwytów lub zetknął się z nimi na biegach, zwraca uwagę nie tylko na te przyciągające wzrok kolory, ale też na wszystkie inne opisane wyżej zalety. Ty Czytelniku nie musisz w to wszystko wierzyć. Przetestuj chwyty Toroz i przekonaj się sam, że napisaliśmy prawdę.
Fot. eXtremalny.PL & Toroz